Dawno temu we Włoszech. Dawno, dawno temu w Ameryce szeryf przypinał złotą gwiazdę, wychodził na spotkanie z bandytami, zaprowadzał porządek w mieście, po czym odjeżdżał na białym koniu w tle zachodzącego słońca. Tak było, do czasu aż na jego drodze stanął Sergio Leone. Lana Maria Parrilla to amerykańska aktorka, znana z pracy w telewizji. W serialu Dawno, dawno temu wciela się w rolę Złej Królowej, jej odpowiedniczki, Reginy Mills, a także Złej Królowej stworzonej za pomocą serum Jekylla. Lana Maria Parrilla urodziła się i dorastała na Brooklynie w Nowym Yorku (USA) w portorykańsko-włoskiej rodzinie. Jej ojciec - Sam Parrilla - był Dawno Dawno Temu. Zbiór na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Żądna zemsty Zła Królowa uwięziła postaci z legend i baśni w miasteczku Storybrooke, w świecie pozbawionym magii. Tylko córka królewny Śnieżki i Księcia, Emma, może złamać klątwę. Po spotkaniu z Eloise Tilly i Rogers są w niebezpieczeństwie. Relacja Henry'ego i Jacindy rozwija Dostawa ( Poczta Polska ) już od 12 zł. Cenisz sobie wartościowe gry, które oprócz zabawy pozwalają maluchom rozwijać ważne umiejętności? BrainBox - Dawno, dawno temu to propozycja dla Ciebie! Zajrzyj do pudełka i odkryj 55 kart z 330 pytaniami, które wprowadzą Twoje dziecko w świat opowieści uwielbianych przez kolejne pokolenia. Ponownie, nie wiedzieć po raz który, w Once Upon a Time wracamy do przeszłości Złej Królowej, a raczej jej miłosnych rozterek. Jak wiadomo, Robin z Sherwood jest jej miłością, ale niegdyś Królowa zrezygnowała z okazji zostania szczęśliwą. Mężczyzna jej życia wciąż więc pił w dawno, dawno temu ( język polski) [ edytuj] wymowa: ? /i. znaczenia: fraza przysłówkowa czasu. (1.1) początkowe słowa wielu bajek i baśni. odmiana: przykłady: (1.1) Dawno, dawno temu żył pewien cesarz, który miał trzy dorodne córki. W grze Dawno, dawno temu… przy pomocy kart przedstawiających elementy znane z baśni wspólnie opowiadacie bajkową historię. Dzięki niniejszemu zestawowi dodatkowemu możecie dodać do swej gry elementy godne prawdziwych wilków morskich. • Liczba graczy: 2 - 6 • Czas gry: 30 min • Ograniczenie wiekowe: 6+ • Rozszerzenie do gry: Dawno, dawno temu Najniższa cena z 30 dni przed Książka Dawno temu w Warszawie autorstwa Żulczyk Jakub, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie 42,14 zł. Przeczytaj recenzję Dawno temu w Warszawie. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze! "Dawno, dawno temu we śnie" nie jest idealną bajką, jednak jest ciekawą, oryginalną rekonstrukcją znanych opowieści, która sprawi mnóstwo frajdy dzieciom, które nie zwracają aż takiej uwagi na budowę powieści czy niedoskonałości. Uważam, że warto ją podarować młodszym. aJeT. Bajki, baśnie i opowiadania Książki dla Dzieci Oszczędzasz 7,45 zł (21% Rabatu) Wysyłka: 1-2 dni robocze+ czas dostawy Opis To pięknie wydany zbiór najbardziej lubianych przez dzieci baśni. Błyskotliwe, sugestywne teksty oraz znane i cenione ilustracje Carlosa Busquetsa, pełne barw, szczegółów i magii, przeniosą nie tylko dziecięcego, ale i dorosłego czytelnika w świat nieznany i fascynujący. Zawartość: Stoliczku, nakryj się, Trzy świnki, Jaś Fasola, Księżniczka na ziarnku grochu, Nowe szaty cesarza, Ośla Skórka, O rybaku i złotej rybce, Pani Zima, Wilk i siedmioro koźląt, Czerwony zmienione. Inne propozycje autorów - Zarawska Patrycja Podobne z kategorii - Bajki, baśnie i opowiadania Korona Bajki, baśnie i opowiadania Bajka Klienci, którzy kupili oglądany produkt kupili także: Darmowa dostawa od 199 zł Rabaty do 45% non stop Ponad 200 tys. produktów Bezpieczne zakupy Informujemy, iż do celów statystycznych, analitycznych, personalizacji reklam i przedstawianych ofert oraz celów związanych z bezpieczeństwem naszego sklepu, aby zapewnić przyjemne wrażenia podczas przeglądania naszego serwis korzystamy z plików cookies. Korzystanie ze strony bez zmiany ustawień przeglądarki lub zastosowania funkcjonalności rezygnacji opisanych w Polityce Prywatności oznacza, że pliki cookies będą zapisywane na urządzeniu, z którego korzystasz. Więcej informacji znajdziesz tutaj: Polityka prywatności. Rozumiem Czarodziejska kłódka zdjęła z Eugenii lęki, ale wkrótce potem pojawiły się inne problemy. Florentyna przeszła przez lustro i spotkała pająka Erasta. Czy pająk pozwoli jej wrócić do domu? Jak dalej potoczy się akcja? Autor obrazu: pixabay. Dawno, dawno temu. Nie, to nie bajka, ale nazwa czasu, do którego obie moje bohaterki chętnie by wróciły, gdyby tylko posiadały odpowiednią machinę. Domyślacie się już o które bohaterki chodzi? Tak, o dwie wciąż siedzące na ławce przed blokiem emerytki: Eugenię i Stanisławę. One przy każdej nadarzającej się okazji odkurzają swoje stare zdjęcia i wspomnienia, a młodsza od nich Florentyna zazwyczaj się śmieje z ich nostalgii. Pogardliwie mówi o niej dawno, dawno temu. Ale skąd u Florentyny taka pogarda do minionej młodości? Eugenia i Stanisława. Skwar obie wygania z domu i sadza w ich ulubionym miejscu na ławce przed blokiem. Uważnie obserwują każdy szczegół otoczenia, choć udają, nawet same przed sobą, że jest zbyt gorąco, żeby im się na cokolwiek chciało patrzeć. – Kiedyś to było… – zaczyna Eugenia, bo ona zwykle zaczyna rozmowę między nimi i rozmowy wszelakie. – Tak – potwierdza Stanisława. – Pamiętam jak jeździłam na wakacje do babci na wieś. Babcia wychodziła przed dom, żeby mnie powitać. – Ja nie miałam tak dobrze – żali się Eugenia. – Całe wakacje tkwiłam w mieście. Tylko raz czy dwa rodzice zabrali mnie nad morze. Czyste, piękne. Nie to co dzisiaj. – A ty wiesz jakie jest dzisiaj – wtrąciłaby Florentyna, gdyby siedziała obok, ale jej już od dawna nikt nie widział. – O tak – znów się zgadza Stanisława. – Na wsi przez cały czas słońce piekło. Lato było latem, a wiosna wiosną. – Szkoda, że tak mało zdjęć mam z tych czasów. Pokazałabym ci jak leżałam na plaży – wzdycha Eugenia. – Albo jak się bawię sama na podwórku przed blokiem. Wtedy większość dzieci wyjeżdżała na kolonie. Rodziców było stać, a dzisiaj, ech szkoda gadać. – Jak szkoda gadać, to po co gadasz? – skomentowałaby Florentyna. – Ty nie jeździłaś na kolonie? – ciekawi się Stanisława. – Też czasami. – Nie podobało ci się? – Czy ja wiem? – Eugenia wzrusza ramionami. – Ty jeździłaś? – Mnie rodzice woleli wysłać do babci. Temat kolonii zawisa w powietrzu niczym duch śmiejącej się Florentyny. – Przyznaj się, przyznaj, że chciałaś uciec z kolonii. Florentyna. Erast, pająk-człowiek zaprowadził ją do tego pokoju, pokoju, w którym teraz siedzi i czeka, jeszcze nie wie na kogo. Chyba na kogoś ważnego. Erast powiedział tylko, że musi z nią porozmawiać ów ktoś tajemniczy bez nazwy, bez imienia. I dlaczego bez imienia? Dlaczego Erast nie podał imienia, ani żadnego tytułu czy stopnia naukowego lub wojskowego, policyjnego, jakiegokolwiek? Florentyna patrzy przez okno na pokryte śniegiem drzewa, jezioro skute lodem, wysokie szczyty górskie. Znalazła się w zamku królowej śniegu? Czy będzie jej musiała służyć dopóki królowa się nie znudzi i… Właśnie, co zrobi królowa, gdy już się znudzi Florentyną, zabije ją, wrzuci do więzienia? Zamiast odpowiedzi coś szeleści i z fałd niebieskiej zasłony wychodzi pająk. Florentyna wzdryga się odruchowo z obrzydzenia. Pająk ucieka po zasłonie, a ta sama się przesuwa i nagle zamiast zimowego krajobrazu Florentyna widzi i słyszy Eugenię i Stanisławę, które siedzą na ławce i wspominają stare dobre czasy. Eugenia i Stanisława. – Czujesz ten zimny wiatr? – Eugenia nerwowo porusza nogami jakby chciała zrzucić z siebie robaki. – Nie – dziwi się Stanisława, do której wrażenie zimna nie dociera. – Od razu mi się przypomina zima stulecia. Pamiętasz? – Tak – wachluje się chusteczką Stanisława. – Potem już nigdy nie było takiej pięknej zimy. – Ale nie mogłaś dotrzeć do pracy i szef na ciebie krzyczał – gdzieś z głębi odzywa się Florentyna. – Słyszałaś? – Eugenia nastawia uszu jak pies gończy. Czy to możliwe, że przed chwilą dotarł do niej głos Florentyny. – Co? – rozgląda się Stanisława. – E, nic. Chyba mi się wydawało. Eugenia podnosi się z miejsca. Lepiej już sobie iść, zanim słońce do końca mózg jej wypali, bo te dziwne doznania to na pewno wina słońca. Florentyna. – Ładnie się bawisz. Stanął za nią nie wiadomo kiedy. Na dźwięk jego głosu aż podskoczyła ze zdziwienia. – Stary, skurczony, a jednak bardzo groźny facet – pomyślała, gdy już na niego spojrzała. – I tylko tyle – w dodatku czytał jej w myślach, niedobrze. – Masz rację – przyznał. – Wtrąciłaś się. Zmieniłaś bieg zdarzeń, a ja tego nie lubię. Bardzo nie lubię. Jak myślisz, co teraz zrobię? Nie odpowiedziała, zresztą on nie oczekiwał, że odpowie. – Wyślę cię do czasów, których nie lubisz, a które one uwielbiają. Długim palcem wskazał na okno, za którym wciąż trwały wspominki Eugenii i Stanisławy. – A kim ty jesteś, żeby mnie osądzać? – burzy się Florentyna. – Nie mam czasu na dyskusję z tobą! – mężczyzna się odwraca, a okno się otwiera. Zimny wiatr wciąga Florentynę do świata po drugiej stronie. P. S. Ja uciekam. Nie chcę, żeby mnie też przeniosło w niechciane czasy. Ciąg dalszy za dwa tygodnie. Macie swoje ulubione czasy? Poprzednie odcinki tej opowieści: Lęki Eugenii, Kłódka, Przystanek w mroku, Głaszcząc pająka. . . emerytki Eugenia i Stanisława Florentyna stary tekst tekst z bloga pociecha2 Krwawa tyrania, rządzona silną ręką białego lub czerwonego cara? Rosja nie zawsze taka była. Pokazuje to książka Michała Sadłowskiego pt. "Między Mikołajem II a Leninem. Państwowość rosyjska i jej koncepcje w czasie rewolucji lutowej 1917 r.". Przywykliśmy do stereotypowego obrazu azjatyckiej despotii, w którym jedynym przejawem rzekomej demokracji jest uwielbienie „rabów” dla trzymającego ich pod butem samodzierżawnego władcy. To obraz w dużej mierze i na przestrzeni wielu wieków prawdziwy. Ale są w dziejach Rosji – krótkie, lecz intensywne i znaczące – epizody, kiedy jej elity nie giną w ramach represji (w myśl zasady „dobry car – źli bojarzy”), poddani stają się choć na chwilę obywatelami, a car przestaje być potrzebny nie dlatego, że taki jest kaprys obalających go spiskowców z najbliższego kręgu, ale dlatego, że taka jest prawdziwa wola ludu. A dodatkowo elity, zamiast fantazjować o „osobnej drodze” Rosji, postanawiają ją reformować w duchu zachodnim. Takim epizodem bez wątpienia była rewolucja lutowa. Okres mało znany, rzadko omawiany. Wszystko wiemy o obalonym Mikołaju II i o Leninie, który obalił tych, co obalili Mikołaja II. O tych ostatnich wiemy najmniej. Rządzili krótko, ostatecznie przegrali, ale trzeba im oddać, że przynajmniej próbowali zbudować demokratyczną i zachodnią z ducha Rosję. Książka Michała Sadłowskiego tę lukę wypełnia – to pierwsza w Polsce próba opowiedzenia, czym było państwo rosyjskie i czego chcieli jego przywódcy podczas tego kilkumiesięcznego karnawału wolności i demokracji. Autor nie tylko przedstawia ciąg zdarzeń, do jakich doszło „między Mikołajem II a Leninem”, ale również szczegółowo opisuje i analizuje koncepcje państwa, wypracowane przez elity polutowe. Dzięki temu możemy dowiedzieć się, jakiej Rosji chcieli konstytucyjni demokracji, umiarkowani socjaliści, eserowcy, mienszewicy, a także bolszewicy, którzy ostatecznie cały wysiłek demokratyzatorów zniweczyli. Nawet Lenin przyznawał, że nie ma kraju bardziej wolnego niż Rosja po rewolucji lutowej. Owa wolność zdaniem wielu zgubiła władze polutowe, zbyt słabe i łagodne wobec bolszewików, aby im się przeciwstawić. Sadłowski przekonuje jednak, że trudno czynić demokratom zarzut, iż posługiwali się metodami demokratycznymi i praworządnymi, nie zaś totalitarnymi. A takie działanie wymaga czasu. Ponadto, autor dowodzi, że w tym krótkim okresie sprawowania władzy Rząd Tymczasowy zdążył jednak ogłosić bardzo wiele konkretnych, fundamentalnych zmian, takich jak wprowadzenie praw i wolności obywatelskich. Żeby wszystko odbyło się zgodnie z duchem praworządności i demokracji, z najważniejszymi zmianami czekali do zebrania się Konstytuanty – być może z jej zwołaniem czekali zbyt długo, przyznaje Sadłowski. Były też problemy obiektywne. Elitę porewolucyjnych władz tworzyli głównie kadeci i umiarkowani socjaliści. Drudzy nie mieli kadr, więc nie byli przygotowani do poważnego rządzenia. Pierwsi mieli kadry, ale raczej naukowe niż polityczne – bez doświadczenia w rządzeniu. W końcu więc wygrali trzeci – bolszewicy, którzy nie mieli kadr ani doświadczenia, za to mieli scentralizowaną (a nie podzieloną na rozdyskutowane frakcje) partię i byli zdeterminowani do walki o władzę, po trupach (dosłownie) do celu. Generalnie jednak dorobek Rządu Tymczasowego ocenia jako ważną spuściznę w dziejach Rosji. „Stanowi on przykład na to, że istniały inne Rosje, nie tylko ta samowładna czy totalitarna. Osobną kwestią pozostaje ocena możliwości ugruntowania się tej koncepcji Rosji w realnych warunkach politycznych” – konkluduje autor. Na marginesie, warto też wspomnieć o wizji polityki zagranicznej kadetów – najlepiej wykształconej i najbardziej zarażonej duchem zachodnim partii rewolucyjnej. Konstytucyjni demokraci byli „oświeconymi”, ale jednak imperialistami. Przy całym swoim wolnościowym podejściu, byli zwolennikami podbojów – oczywiście, dla dobra Rosji. Jak to często bywało w dziejach, rosyjscy liberałowie, walczący o wolność dla swoich współobywateli, jednocześnie wolności tej odmawiali dla innych. Nie tylko dla Ukraińców, których uważali za część imperium, ale również dla Turków – żywili bowiem znane co najmniej od czasów Katarzyny II mrzonki o podboju dla Rosji cieśnin czarnomorskich… Sadłowski, przedstawiając Rosję demokratyczną i liberalną, jednocześnie pokazuje, że również ta Rosja chciała być „wielka”. O tym też warto pamiętać… © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.